Janik Krystyna - poezja Giżycko

Urodziłam się w małym miasteczku na Mazurach – Biała Piska, lecz gnało mnie w bliski i daleki świat. Od najmłodszych lat lubiłam czytać i marzyć o dalekich podróżach. W owych czasach w takie podróże można było jedynie powędrować po kartkach: „Baśni z tysiąca i jednej nocy”, „Vinetou”, „Pan Samochodzik i spółka”, „Księga dżungli” itp.

Po maturze zamieszkałam w Giżycku i tu ukończyłam Studium hotelarsko-turystyczne. Zdobyłam również uprawnienia ministerialne jako reżyser teatru amatorskiego, pisałam scenariusze i wyreżyserowałam kilkanaście spektakli, pracując z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi.

Zaczęłam też dużo podróżować, najpierw przez kilka lat z plecakiem po Polsce – jako opiekun młodzieży podczas rajdów turystycznych, a następnie prywatnie lub służbowo – po Europie. Na dłużej „zacumowałam” w 2 południowych krajach, tj. Grecja /Ateny/ - ok. 1 roku i Italia /Rzym i Torvaianica/- ok. 6 lat. W Rzymie też ukończyłam Szkołę Języka i Kultury Włoskiej w Literaturze, Sztuce i Muzyce i jestem nauczycielem jęz. włoskiego i tłumaczem w projektach międzynarodowych.

Przygoda z poezją rozpoczęła się w 2 okresach mojego życia. Pierwszy, gdy miałam dwadzieścia kilka lat i pracowałam jako instruktor teatralny w MDK w Giżycku. Wówczas brakowało ciekawych tekstów do grania  na scenie, a ja lubiłam reżyserować na bazie kompilacji utworów. Brakujące części z Witkacego, Różewicza, Gombrowicza, Mrożka, Gałczyńskiego i wielu innych literatów łączyłam z moimi fragmentami. Czasem były to pełne indywidualne moje utwory.

 Po powrocie do Polski pisałam i pracowałam w projektach fundacji i unijnych. Ukończyłam szkołę języka angielskiego dla nauczycieli i jestem nauczycielem i tłumaczem tego języka w projektach wielonarodowych.
I już nie zajmowałam się teatrem ani literaturą, aż do dnia , kiedy zadzwonił telefon w 2010r i usłyszałam głos koleżanki, która przypomniała sobie, że oglądała moje dawne spektakle, które widocznie zapadły jej w pamięć na tyle, że zaproponowała mi udział w prywatnych spotkaniach literackich w Sądrach (miejscowość między Rynem a Giżyckiem). Ponieważ przez wiele lat nie pisałam żadnych utworów, koleżanka Małgosia poprosiła, żebym spróbowała ponownie. Spróbowałam, w przeciągu tygodnia powstały 4 wiersze, które przedstawiłam w Sądrach. Wszystkie zostały przyjęte bardzo ciepło i nagrodzone brawami. I tak zaczęła się moja przygoda poetycka po raz drugi. Nabrałam odwagi i 26 października 2012r wydałam I Tomik poezji p.t.” Szczęście w rękach podświadomości”.

Upłynęło kolejne pół roku i 5 spotkań autorskich. Moja poezja zagościła w 300 domach polskich w kraju oraz zagranicą. Wiem o Chicago, Wiedniu, Wilnie, Hamburgu i Londynie.
 Skoro tak chętnie byłam czytana, postanowiłam zaprosić moich czytelników na dalszą wędrówkę po słonecznym Niebie w dzień i po Drodze Mlecznej w noc (to słowa z II Tomiku „Wędrowała przez kolejne piaskownice ”, na wernisaż w dn.07.05.2013 do Giżyckiego Centrum Kultury. Spotkanie okazało się wielkim sukcesem, ponieważ ponad 50-osobowa widownia biła brawo po każdym wierszu, a po przeczytaniu ostatniego sala zgotowała mi kilkuminutowe owacje na stojąco, cały mój stół pokryły bukiety wiosennych kwiatów. Poczułam się jak Wielka Gwiazda.

Taki odbiór poezji dodał mi skrzydeł u ramion, w efekcie czego powstał III Tomik „Viva Portugal!!!!!!!” -  już nie tylko poezji, ale trochę humoru i kulinariów portugalskich. A  przepisy otrzymałam od mnichów, którzy je nadal przygotowują wg XIII wiecznych receptur.
Podzieliłam się z moimi czytelnikami miejscami i smakami, których doświadczyłam podczas miesięcznego pobytu w uroczej Portugalii, która jawi się niczym raj na ziemi, gdzie miast skrzydeł anielskich białe żagle łopocą na  Rzece Douro w średniowiecznym Porto, gdzie starodawne żółte tramwaje mkną wśród kwiatów i drzew pomarańczy po wąskich uliczkach Lizbony, gdzie przypływy i odpływy Oceanu Atlantyckiego w mig zmieniają się i gdzie ludzie w spowolnionych rytmach żyją, a zewsząd słychać  muzykę FADO.
I tym razem moje spotkanie autorskie przeszło wszelkie oczekiwania, zarówno moje jak i właścicieli restauracji „ Tawerna Marina” w Giżycku, gdyż  na 50 zaplanowanych miejsc przy stolikach, przybyło ponad 100 słuchaczy w dn. 26.10.2013r – czyli równo rok po wydaniu I tomiku.. A niemal po każdym, przeczytanym przeze mnie wierszu słychać było burzę braw. Prezentację urozmaiciłam slajdami z wędrówek portugalskich, a w tle słychać było dźwięki Fado.

Tym razem potrzebowałam około 2 lat, żeby wydać IV Tomik poezji „Jak skrzydła motyla”,
którym jednocześnie uczyniłam sobie prezent w dniu urodzin, tj.10 sierpnia 2015r. Prezentacja jego odbyła się w cudownej kawiarni na wieży ciśnień państwa Górnych w Giżycku. Po zakończeniu ustawiła się kolejka słuchaczy po autografy i mój przyjaciel sprzed wielu lat – Leszek Zatorski, z którym współpracowałam przez 10 lat w utworzonym przez siebie teatrze „Re-Pe-Te” w Giżyckim Domu Kultury i powiedział, że poczuł muzykę w moim wierszu i spróbuje ją skomponować. I już na drugi dzień była gotowa. Kilka dni później następne propozycje muzyczne Leszka bardzo mi się spodobały i tak zaczęła się nasza cudowna współpraca (z wieloma koncertami w giżyckich lokalach gastronomicznych oraz w Ośrodku Kultury w Wilkasach,) której dotychczasowy etap zakończył się w połowie maja 2017r  nagraniem pierwszej wspólnej płyty „Jak motyle” z 22 utworami poetycko-muzycznymi. A koncert promocyjny płyty odbył się 27 maja tegoż roku w Książnicy Polskiej w Olsztynie. Na następny koncert zostaliśmy zaproszeni przez Fundację „Być więcej” Moniki Gawrylak do Ogrodów Pałacowych w Rudnie  na 09 lipca przy okazji wydarzenia artystycznego „Dziwny jest ten świat”.

Koncert promocyjny naszej płyty w Giżycku odbędzie się 23 lipca w restauracji „Żółty Fotel”

Swoje wiersze tłumaczę również na język angielski i włoski, ze względu na to, że jestem nauczycielem w/w języków. Tłumaczenia moich utworów sprawiają mi wielką frajdę, ponieważ wydobywam dodatkowe smaczki literackie.

Moja pasja, która pozostała z dzieciństwa, to bliskie i dalekie podróże.
Oprócz tego od 17 lat uczęszczam do Szkoły Tańca Towarzyskiego.
Gram w tenisa stołowego, jeżdżę figurowo na łyżwach i relaksacyjnie na rolkach.
Od niedawna też spodobały mi się  wspinaczki i zjazdy w parkach linowych.

Niżej przedstawiam Wam swoje wybrane wiersze:

C Z A S E M   T R Z E B A
Czasem trzeba kogoś odkurzyć
Wyciągnąć z głębin szuflady
By pokazać światu.
Czasem trzeba z kimś porozmawiać
Zadzwonić raz i drugi
By powiedzieć, że warto.
Czasem trzeba kogoś namówić
Smutki w winie utopić z  nim
By przejrzeć się w źrenicach prawdy.
Czasem trzeba komuś nuty podrzucić
I struny dostroić tak
By koncert nie okazał się kiepskim żartem
Czasem trzeba spakować resztki
I zacząć marzyć od nowa
By błądząc , odnaleźć siebie.

K I E D Y   Ż Y C I E   J E S T   P O E Z J Ą ?
Już wielcy przede mną mawiali
Życie to nie teatr, nie poezja
Życie nieodłączna kawalkada
Dobra ze złem
A pieśniarze śpiewali
Życie jest teatrem
W którym maski
Coraz inne się zakłada.

Żeby nie być statystą we własnym istnieniu
Obywatelu z Planety Ziemia
Bądź kapitanem statku
Zwanego życiem
Chwyć mocno ster
I żegluj w głębiny poezji.

Zanurzaj się w strofy, rymy i przenośnie
A gdy zacumujesz w kolejnym porcie
Policz spadające gwiazdy
Uśmiechnij się do słońca
Stań w strugach deszczu bez parasola
I uwierz, że życie to łódź po wodach
Małych i wielkich dryfująca
A gdy dasz coś z siebie
Czasem zawija do wysp szczęśliwych
Gdzie ludzie nie noszą ubrań
Gdzie nie czują smaku wstydu –
Wtedy -  życie jest poezją.

C O L L A G E   I N T Y M N O Ś C I
Czy dziewczyna wkładająca pończochy
I ta spod czerwonej latarni
To ta sama spełniona istota?

        Czy ciacho w opiętych slipach
        I ten tańczący go go
        To odpowiedni partner dla damskich ciał?

Czy dziewczyna ze spuszczoną głową
Siedząca okrakiem na krześle
To ta, która zbyt dużo wypiła
Czy rozmyśla o niespełnionej nocy
I wstała zbyt wcześnie?

         A jaką dziewczyną jest ta niechlujnie ubrana
         Z ciągnącą pończochą za sobą
         Czy to dziwka wielokroć przepracowana
         Czy też porządna dziewczyna
         Po nocnej pracy w pubie z bolącą głową?

Czy dwa jędrne ciała w uścisku złączone
To zawodnicy w zapasach walczący
Czy kochankowie w miłosnych uniesieniach
Do gwiazd i słońca szybujący?


I D E A L N Y   F A C E T
Podarował ukochanej modne szpilki
I nie chciał nic w zamian
Przyniósł kawę z serduszkiem do łóżka
I pachnące śniadanie z różą na desce
Nie oczekiwał i nie rościł niczego
Jedynie zaprosił na spacer po parku
Nie pytał dlaczego i za ile sukienkę kupiła
Zapłacił z uśmiechem na ustach
Zaproponował wspólne wakacje na wyspy dalekie
I była szczęśliwą, radosną dziewczyną
Tak pięknie marzyła
Po romantycznej kolacji poprosił ją do tańca
I gdy w kolejny obrót wprawiał ukochaną
Szpileczka się potknęła, ona upadła
I niestety – się obudziła.


B Y Ć  P I Ę K N Ą
Nie znaczy rozmiar 36
I w talii dwiema dłońmi
Męskimi objąć

Być piękną
Czarować mądrze, wrażliwie
Wraz z sercem
Uczciwie podanym

Być piękną
Mieć duszę jak anioł czystą
I ciało na stresy odporne
Z oczami naiwnego dziecka
Z mądrością dojrzałej kobiety.

B L A C K   A N D    W H I T E
Black – czytaj czarni przywiezieni z dalekiej Afryki
Wbrew własnej woli kilka stuleci wstecz
Za niewolników dla white – czytaj białych służyli
Nie ich winą kolor skóry był
Ani życie w białej bogatej Ameryce

Był taki czas, gdzie KU KLUX KLAN
Wojnę wytoczył black
Chociaż w płomieniach i od kul
Black – za niewinność ginąć musieli
White – dumną pierś do orderu prężyli
Za białą, bogatą Amerykę

Aż nadszedł dzień przysięgi na Konstytucję
Białej, bogatej Ameryki
Przez kandydata na prezydenta
Z rodziny black
Odtąd w Ameryce i świecie mocne zaszły zmiany
Biel z czernią w szarość zmieniono
A czy mądrości przybyło?


V I V A   P O R TU G A L!!!!!!!
Trafiłam chyba do raju, ależ dziwnego
Tak miasto Porto rzuciło urok na mnie
Gdzie miast skrzydeł anielskich
Białe żagle łopocą na Rzece Douro
 Barwne kamieniczki wchodzą do rzeki
By przejrzeć się w lustrze złotej wody
Gdzie obok na żywo muzykę fado słyszę
I inne rytmy muzycy grając śpiewają
W  przerwach popijając aksamitne porto
Gdzie butelki i kieliszki na konsoli stoją
Choć słowa dla mnie w obcym języku śpiewane
Dusza, serce i nogi do tańca aż się rwą
Gdzie wiatr i słońce przy aromacie wina
Zapachy niosą jak z najpiękniejszej drogerii
Tajemnicze rytmy smakowicie serwują
A gołębie u stóp moich między krzesełkami
W kawiarence nad rzeką zwinnie na lunch
Dla siebie i piskląt smaczne kąski wyszukują
Gdzie ramiona słońca w złotej rzece się odbijają
Jak w zaczarowanej baśni, po drugiej stronie lustra
Viva Portugal!!!!!!!

(Wstępem)
O matce napisano tysiące wierszy
I piosenek. O ojcu nie znam żadnego,
A w moim życiu to ojciec odegrał rolę wielką.
Wspierał w chwilach trudnych i chwalił,
Kiedy zrobiłam coś dobrego, nawet niewielkiego.
Więc gdy odszedłeś na drugą stronę tęczy
Mój drogi tatku – wielką mi pustkę
Uczyniłeś tym zniknieniem swoim na
Ziemskie zawsze. (Tu odwołanie do trenu
O ukochanej Orszulce wg Jana Kochanowskiego).
Lecz w sercu mym wciąż żyjesz  i słowa mi w 3 językach
Podrzucasz na życiową poezyję, gdy
Rozmyślam i tworzę polszczyzny tekstami.

O J C I E C

Kto ma ojca – jest szczęśliwy i bogaty
A kto go nie ma – jest biedny i płacze
       Kto ma ojca – patrzy z radością na piękne słońce w dzień
       A kto go nie ma – idzie samotnie nad ocean nocą i marzy o nim
Kto ma ojca – czuje się bez granic bezpieczny i spełniony
A kto go nie ma – czuje się zagrożony z każdej strony
          Kto ma ojca – chleba mu nigdy nie zabraknie
          A kto go nie ma – musi nakarmić rodzeństwo i siebie sam.

M E R C A D O   W   B A R C  E L O S
Dziś jarmark wielki w Barcelos
Przyjeżdżają tu we czwartki kupcy
Z cudeńkami z całej Portugalii
Możesz już od rana zakupić
Kota, królika i koguta żywego
Lub miniaturkę owego zwierzyńca
Z drutu, sznurka, z gliny ulepionego
Każdy nawołuje, śpiewa, krzyczy
Choć portugalskiego nie rozumiem
Dźwięki pieszczą uszy czule
Kształty i kolory zachwycają oczy
Ileż tu różności i dobra wszelakiego
Jakież wędliny ziołami pachnące
Ryby i owoce morza prosto z oceanu
W alejce obok buty i torebki modne
Ze skóry prawdziwej zachęcają krasą
By przystanąć choć na chwilę
Naprzeciwko kwiaciarka słodko drzemie
W cieniu swoich roślin w samo południe
Tuż za jej plecami kolorowe misy z gliny
Przeglądają się na brzegu okrągłej fontanny
W wodzie małe rybki złote pluskają wesoło
Aż się cisną w myśli trzy życzenia złożyć
Jako pierwsze – powrócić tu choć raz jeszcze
Drugie życzenie – dobroć wśród ludzi większa
Trzecie życzenie – zostawiam Tobie, czytelniku
Użyj swej mądrości i poproś o ... Ty wiesz, o co.
I dopisz na końcu w tym życzeń notatniku.


              K O N C E R T   P O D    W I E Ż Ą
   Wśród drzew dumnych posypanych kwiatem
       Pod wieżą widokową nocą gwiaździstą
       Cztery damy koncert księżycowy grają
Muzyką ledwie słyszalną po strunach malowany
   Tajemniczo przy blasku gwiaździstego nieba
       Delikatnymi dłońmi struny przebierają
Spod palców magiczne dźwięki usłyszeć możesz
      Jako nuty z głębi duszy artystek płynące
Wieża z pięknem na okolice całą, księżyc i gwiazdy
      Słuchaczami dziwnie urokliwego koncertu
                    Oprócz mnie i ciebie są.


J A K   M O T Y L E
     Kiedy aura szaro-bura byle jaka
        Takież myśli w sercu człeka
 A gdy słońce wnet zza chmury zerka
Człowiek żółtym, różem, pomarańczą
  Wonią tak czarowną pachnieć chce
   Kolorowo żyć i fruwać jak motyle
Zaczarowane motyle tęczą połyskujące
   Niech uwodzicielsko te cudy natury
      Skrzydełkiem pudrowym sfruną
     Muskając poezji delikatne słowa.

              P L A N E T A   Z I E M I A  I   M Y
            Przybywamy na Ziemię jako goście
          Nikt nie wie kto zaprosił każdego z nas
       Na ucztę i na jak długo przy stole posadził
        Traktujmy więc naszą planetę jak matkę
          Która skarci gdy nabroimy a i pochwali
         Gdy dobroć uczynimy nawet niewielką
       Czasem dla innych i siebie z serca płynącą
      W trakcie gościny codziennej i imprez życia
      Nie zostawiajmy śmieci żadnych po sobie
    By następnym nie zabrakło miejsca przy stole
   Po co nam broń, zdrady i cierpienia wzajemne
 Skoro zmęczone wiekiem czy chorobą ciała złożą
 W jednej ziemi lub nad nią prochy resztek rozsieją
Więc zapraszam póki jeszcze przyjęcie radosne trwa
        Do wędrówki po słonecznym Niebie w dzień
        I po Drodze Mlecznej w noc gwiaździstą hen
                A stare chińskie przysłowie mówi:
                            „Życie jest jak rzeka
                             Wszystko przemija
                                 A każde jutro
                         Przynosi nową podróż”
        Tylko tego nie wie nikt czy zaproszą jeszcze.